Fleur Du Nord odsunęła od siebie książkę. Wiedziała, że już niczego się nie nauczy.
-Przeklęta biologia- mruknęła.
Coś powinna spamiętać na ten jutrzejszy sprawdzian, inaczej spotka ją kolejny szlaban u mamy. Znowu miesięczne nie wychodzenie z domu. Maskara. A przecież za dwa dni miało być Halloween. Od kilku tygodni myślała nad strojem, a teraz miała by zostać w domu przez jakąś głupią biologie. Nie doczekanie, pójdzie na tą imprezę chociażby mama miała by ją wyrzucić z domu. To ona jak co roku zajmowała się dekoracją sali sportowej, na tę imprezę.
Dzisiaj miała też skończyć szkic dekoracji,a jutro zanieść go jej przyjaciółkom, które też były w komitecie honorowym, ale to ona była jego przewodniczącą.
Wyciągnęła kartkę A3, wyjęła ołówek i zaczęła rysować. Przed wejściem do sali, na schodach umieszczą dynie, a na barierkach pozawieszają czarne paski materiału, ozdobione świecącymi lampkami. Zombie, czyli trener Smith, będzie witał gości, próbując ich zakatować. Następnie zawieszą czerwoną kutynę z czarnymi lampkami, goście będą musieli pod nią wchodzić by dostać się na sale. Z boku będzie stała jaskinia wróżek, które będą czytać przyszłość z kart i rąk. Przy wróżkach położą manekina ochlapano krwią. Na suficie powieszą duchy, czyli ubrania, w które upchną gazety. Przy ścianach poukładają trupy i czaszki. A w kącie naprzeciwko druidów będą wampiry wysysające krew.
To chyba im wystarczy, pomyślała.
Fleur założyła bluzę i kowbojki, szkic włożyła do teczki. Zeszła do kuchni, gdzie siedziała mama czytając gazetę . Ostatnio wyglądała na zmęczoną, jej okulary już tradycyjnie przekrzywione. Blond włosy miała spięte na czubku głowy. Ubrana jak zwykle w flanelową koszule pobrudzoną farbą. Był to beztroski obraz dla Fleur, widziała go prawie codziennie.
-Zawieź mnie do Annie, musimy omówić dekorację na Halloween.
-No dobrze- wstała złapała kluczyki z segmentu i poszła do garażu, a Fleur za nią.
Nacisnęła guzik na pilocie, otwierający drzwi od garażu,a następnie wsiadła do srebrnego audi.
-Przenocuję u Annie- powiedziała mamie wysiadając.
-A wzięłaś coś na przebranie?- spytała mama
-Tak- wskazała na torbę.
-No dobra- powiedziała i wyjechała z podjazdu Blacków.
Fleur szybkim krokiem podeszła do drzwi i zadzwoniła dzwonkiem, otworzyła jej Juliet, należała tez do komitetu, niezbyt ja lubiła ale zawsze miała jakieś fajne pomysły.
-Hej- powiedziała odsuwając się od drzwi wpuszczając Fleur.
-Są już wszyscy?
-Tak, czekaliśmy tylko na ciebie.
Trochę czekania dobrze im zrobi. pomyślała.
-Oh, przepraszam.
Juliet nic jej nie odpowiedziała tylko zaczęła już iść w stronę salonu. Fleur szybkim krokiem poszła z nią. Na kanpie i na fotelach siedziały już: Annie, Blair i Rose - jej przyjaciółki i Emma, Ashley, Kate, Jenny i Tina.
Fleur uśmiechnęła się do nich i zaczęła mówić.
-Zrobiłam szkic, nie miałam zbyt dużo pomysłów, ale może wy coś jeszcze podsuniecie.- Wyjęła z teczki kartkę i rozłożyła ją pokazując wszystkim.
-Hmm, trzeba tu jeszcze dużo rzeczy dołożyć, na taka wielką sale nie wystrczy tylko tyle dekoracji- powiedziała Rose- Ale to jest naprawdę spoko.
-I dlatego z tobą trzymam - powiedziała Fleur mrugając okiem.
Dziewczyny zaśmiały się.
-Zawiesiłabym na tej kurtynie, napis taki jakby napisany krwią „Witajcie w diabelskim domu rozkoszy- powiedziała Juliet, a Fleur, napisała to na kurtynie na kartce.
- Przy wampirach postawimy czerwone drinki, że to jest niby krew. A naprawdę wlejemy tam ciemny sok truskawkowy, ale doprawimy go odrobiną czegoś mocniejszego- uśmiechnęła się Jenny.
Astrid.Q
Podoba mi się Twój blog.
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz. :D
Podoba mi się, lecz te druidy i ten manekin z krwią..
OdpowiedzUsuńŚmierdzi książkami pamiętniki wampirów :D Czytałaś ? Tam zamiast manekiny był pan Tanner :) A druidy to coś o czym ciągle gadała Bonnie :D Ale możliwe, że mam tylko jakąś paranoje..
Tak czy siak fajne :D
Muszę powiedzieć że trochę zaciągnięte z Pamiętników wampirów.
Usuń