_______________________________________________
Nie było czasu
by nacieszyć się pięknym lotem. Podziwiała niebo, ale i tez z lękiem
patrzyła na swój dom, który był bardzo daleko w dole. Zobaczyła czarne zakapturzone istoty, które
wyglądały ze złością przez okno. Były złe, można to było wyczytać z ich wzroku.
Gdyby nie było Indigo, pewnie by już nie żyła, nie wytrzymałaby starcia z
demonami i na pewno nie pomogły by jej księżycowy amulet, który dostała od
Jacka.
Fleur była
okropnie zła czemu jej trafił się jej dar, zamieniała by go na wszystkie inne
skarby, które są na Ziemi. Chciała dalej żyć jako zwyczajna nastolatka z Annie
, Rose i Blair. Nie prosiła się o to.
Znalazła by
sobie nowego chłopaka, uszykowała by nowy bal.
Żyli by wtedy bez tych wszystkich problemów i bez demonów.Była by zwyczajną osobą.
Lecz wtedy nie
poznałaby Jacka, choć on do niej nic nie
czuł, ona bardzo się nim zainteresowała, po tym jak na balu dziwnie z nią
rozmawiał, każdego dnia się w nim po trochu zakochiwała, choć po drodze na
pewno rozbije sobie serce na miliony kawałków, ale i tak będzie to warte.
Na świecie będzie więcej miłości, choć nieszczęśliwej, Jack nie mógł
odwzajemnić jej uczucia, był przecież aniołem, a ona tylko śmiertelniczka z
małym problem.
Indigo zaczęła
lądować na dachu jakiegoś wieżowca,
dziwne było to że nikt ich nie widział. Byli niewidzialni dla ludzkiego
wzroku. Pewnie było to jakieś czary, o
których Fleur nie wiedziała. Musiała się
jeszcze tyle nauczyć by funkcjonować w tym dziwny życiu.
-Co teraz? – spytała Indigo – zejdziesz do mamy?
-Tak, muszę ją ostrzec przecież demony mogą wrócić znowu
do naszego domu i zobaczyć matkę
bezbronną, a przecież i ona jest córka Barthiona. Nie wiadomo czy umie się
bronić.
Fleur powiedziawszy skoczyła do drzwi, które
prowadziły na dół. Schodami zeszła na ostatnie piętro i wezwała windę. Zjechała
na 4 poziom gdzie mieściło się biuro jej matki. Miała szczęście bo od razu
zobaczyła mamę, ale nie samą była
uściśnięta namiętnym pocałunkiem z jej szefem!!!Poczuła ból jej zycie jest w rozsypce,a jej mamie żyje się bardzo dobrze. Nie ma takich problemów jak ona. Nie ścigały jej zastępy demonów.
Fleur zaczęła się
już cofać lecz wpadła na Indigo. Nikt jej zapewne nie widział, a zderzenie z
niewidzialną osobą, musiało wyglądać
komicznie.
-Co ty tu robisz córeczko?- spytała mama.
Jeszcze miała czelność się tak do mnie odzywać. - Pomyślała
Jeszcze miała czelność się tak do mnie odzywać. - Pomyślała
-Co TY tu robisz?!?!- Fleur spytała Jenny – Dopiero co rozstałaś się z
ojcem, a już próbujesz znaleźć sobie kogoś innego- spojrzała na jej szefa,
który wyglądał na zmieszanego. Żeby całował się publicznie z jej matką.
Fleur nie mogła
już wytrzymać, nie miała nawet siły by ostrzec matkę, już nie zależało jej na
jej bezpieczeństwie. Zaczęła płakać, tak samo jak wtedy gdy dowiedziała się że
rodzice biorą rozwód.
Dziewczyna
wbiegła do windy a za nią Indigo.
Miała nadzieje
że rodzicie się pogodzą, choć ojciec był
na Florydzie, a one tutaj w San Luis. Chciała uciekać, czemu wszystkie te okropne
rzeczy spływały na nią tak bez ostrzeżenia,
tak jakby grad z deszczem spadł na nią w czasie lata, a ona nie miałaby
wtedy parasolki by się obronić. Na pewno było to okropne uczucie,
-Porozmawiaj z nią, może ci to wyjaśni- powiedziała
Indigo
-Żeby powiedziała „To nie tak jak myślisz”
Indigo zaśmiała
się.
-Zabierz mnie do Annie. Tam i tez powinny być Rose i
Blair.
-Użyje szybszego sposobu- powiedziała Indigo –Złap mnie
za rękę
Fleur złapała
anielice za rękę i od razu poczuła szarpnięcie w okolicach pępka. Zobaczyła
rozmazany korytarz, a po chwili znalazła się przed łóżkiem Annie, na którym
siedziały przyjaciółki.
-Boże- pisnęła Rose przerażona
-To tylko ja nie
żaden Boże- powiedziała z przekąsem Fleur
-Demony były w jej domu- powiedziała Indigo.
-Taa…
Fleur zdziwiło
że nie było stróżów dziewczyn, przecież tez powinni tu być. Ktoś musiał je
bronić, przecież nie na darmo zginęła matka Blair. Nie może pozwolić by one
zginęły. Były jak siostry i na pewno
były ze sobą spokrewnione bo wszystkie mają dar wzroku.
Fleur
przypomniała sobie jak się poznały. Jak były małe wszystkie przychodziły do
parku Mitchell w San Luis .Fleur, Blair, Annie i Rose spodobał się ten sam dąb
i wszystkie chciały siadać na gałęziach, by podziwiać widoki, z poza parku.
Zawsze się kłóciły, o to kto ma tam zając miejsce, aż wreście znalazły drzewo
na którym będą mogły wszystkie siadać. Wtedy zaczęły ze sobą rozmawiać i
zaprzyjaźniły się. Każdego dnia chodziły na drzewo i przyjęły dla niego nazwę „Księżycowy
dąb”. Wyobrażały sobie że siedzą na tronie, i oglądają swe królestwo.
-Nic się nie stało uciekliśmy – powiedziała Fleur, a
później opowiedziała im jak zobaczyła matkę całującą się z jej szefem.
Dziewczyny były
bardzo zszokowane, to nie było do
przyjęcia, przecież dopiero wzięła rozwód.
Nagle pojawił
się Jack, za nim pojawiły się niebieskie strzępki. Musiał się teleportować.
-Fleur, twojej matki nie ma w spisach cór Brathiona. Nie możecie być ze sobą spokrewnione, inaczej ona też by miała dar.
Fleur, była szokowana, jej matki nie było w wpisach,
przecież dar wzroku był dziedziczny. Nie mogła przecież tego odziedziczyć po
ojcu bo szło to tylko przez żeńską linie genetyczną. To na pewno oznaczało że jej matką, nie jest
jej biologiczną mamą, tzn. że całe jej życie jest jeszcze większym kłamstwem.
Poczuła nienawiść, myślała że w jej życiu chociaż matka jest prawdziwa, w tych
wszystkich kłamstwach, myślała że jest trochę prawdy, ale jak zawszę się
myliła.
Yey! Nie mogłam się doczekać. Nareszcie wróciłaś, a rozdział jest super. Bardzo ciekawy pomysł ze stróżami. :)Czekam na dalsze przygody Fleur.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
W końcu.. Już się bałam, że kolejny obserwowany przeze mnie blog został opuszczony. Cieszę się, że wracasz do pisania. Rozdział bardzo dobry. Dowiedzieć się, że jest się adoptowanym to straszne przeżycie, tym bardziej jak całe życie jest się okłamywanym :( Oby Fleur się pozbierała. Może odnajdzie biologiczną matkę, która jej pomoże..
OdpowiedzUsuńJack - przystojny, bystry, seksowny, budzący szereg sprzecznych emocji i przy tym niesamowicie pociągający. Catherine - przeciętna dziewczyna, która postanowiła zrealizować swoje marzenia, jednak, by to zrobić musiała uciec od przeszłości.
OdpowiedzUsuńHistoria o pożądaniu, przyjaźni i miłości. Miłości niepowtarzalnej, przepełnionej pasją, ale również cierpieniem, bo przecież “miłość to partia kart, w której wszyscy oszukują, mężczyźni - by wygrać, a kobiety - by nie przegrać".
Serdecznie zapraszam, www.drumming-songs.blogspot.com
Zapraszam na nowy rozdział. www.drumming-songs.blogspot.com
UsuńUwaga, spam!
OdpowiedzUsuńWitaj, chciałabym przedstawić Ci najnowszą gazetkę internetową, nazwaną „Missy". Artykuły będą się pojawiały regularnie co tydzień. Chcesz przeczytać artykuł o przykładowo, swoim ulubionym celebrycie? Sądzisz, że ocena jaką otrzymałeś/otrzymałaś na konkretnej ocenialni jest niesprawiedliwa? Szablon, jaki został dla Ciebie wykonany, nie spełnia Twoich wymagań? Napisz do nas, a my zajmiemy się tym!
Aktualnie trwa sonda na temat tego, o czym będzie pierwszy artykuł. -> http://sonda.hanzo.pl/sondy,178653,L1Q0.html
adres: http://missy-newspaper.blogspot.com/
Przepraszam za spam.
Wow niesamowity rozdział , prawda jest bolesna, ale potrzebna, mam nadzieje że odnajdzię swoją prawdziwą matkę a także zapraszam do siebie na http://sens-istnienia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńwzruszające ale ja jak to ja zawsze przeżywam, ehh niestety ;(
OdpowiedzUsuńBlog naprawdę wspaniały. Pisz dalej i życzę weny, a jak się nudzi to zapraszam do mnie:
http://fuckyoubitchilovemetal.blogspot.com/
FANTASTYCZNE!!! KOCHAM TO... <3 JAK MOŻECIE TO LUKNIJCIE NA MOJEGO, BO NIE WIEM CZY JEST DOBRY :*
OdpowiedzUsuńszmaragdowytalizman.blogspot.com
przeczytałam opis bloga i jak tylko znajdę czas zacznę czytać, dołączam się do obserwatorów! zapraszam do mnie: http://www.polishberry.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać twój blog chyba od wczoraj i bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz :D
Super rozdział i czekam na następny z niecierpliwością
Dodaję się do obserwatorów ;)
Pozdrawiam i życzę weny ^^
Zapraszam do mnie
http://be-your-self-6969.blogspot.com/
Nominowałam cię też do Libstear Award, więcej szczegółów tu http://kartkizpamietnikaannie.blogspot.com/2013/08/libstear-award.html
OdpowiedzUsuń