poniedziałek, 19 listopada 2012

Biała Anielica Rozdział 5

___________
  Minął już miesiąc od rozmowy w domu Fleur. Jack więcej się już nie pojawił, a matka Blair została uznana jako zaginioną, przez władze. Nie było nigdzie ciała, więc nie mogli stwierdzić czy jest martwa. Każdego dnia Fleur bała się że spotka to i jej mamę, bo ona też musiała być córką Barathiona. Na pewno i ona miała swojego stróża, który pilnował ją przed ciemnymi istotami, ale nigdy u niej nie zauważyła księżycowego naszyjnika, który sama nosiła.
  Nagle przed nią w sypialni pojawiła się słodka blondynka, o miłych rysach i pełnymi ustami. Musiała być stróżem, bo nikt inny nie mógł by się tak po prostu pojawić, nie wchodząc drzwiami. Wiedziała kim jest i że nie zrobi jej krzywdy, ale i tak się przestraszyła.
-Przepraszam, że tak bez uprzedzenia- zaczęła- Jestem Indigo- powiedziała i podała jej rękę, Fleur wstała z fotelu  uściśla ją.- Ty jesteś zapewne Fleur, Jack mówił mi o was, jestem jego przyjaciółką muszę się wami zaopiekować.
-A on czemu tego nie może zrobić?- spytała Fleur
-Pewnie wolałabyś opiekę mężczyzny, ale zapewniam cię jestem tak samo silna jak on. Dostał zadanie od starszyzny. Pilnie strzeżone i nie mogę ci powiedzieć jakie.
  Fleur, chciałaby by zaopiekował się nią Jack, ale lepsza taka opieka niż wcale i gdzie mogli go wysłac miala nadzieje, że nie na jakąś niebezpieczną misje.
-A moja matka Rachel Thomas, ma swojego stróża?
  Gnębiło ją te pytanie chciała wiedzieć , czy jej matka jest bezpieczna.
-Spytam starszyzny.- powiedziała Indigo z szerokim uśmiechem, było u niej coś co kazała jej zaprzyjaźnić się z nią. Jakby ktoś połączył je więzią.
-A co z Blair, Annie i Rose?- czy one mają swoich stróżów
-Jak najbardziej, zapewne teraz się już poznali, teleportowaliśmy się w tym samym czasie.
  To była dobra wiadomość dla Fleur, przecież sam Jack nie mógł się nimi wszystkimi zaopiekować. Potrzebowały swojego własnego stróża. Może i im trafią się niezłe ciacha,  takie jak Jack.
                                                          ***
-Dobra to co robimy?- spytała Fleur Indigo
-Może obejrzyjmy piękny zachód słońca, a później piękne gwiazdy, tworzące galaktykę na naszym niebie- powiedziała Indigo spoglądając przez okno.
-To nie dla mnie- powiedziała uśmiechając się kwaśnie do dziewczyny.
   Indigo ciągle patrzyła na okno, jakby chciała tam coś zobaczyć.
-Gdzie jest ta cała starszyzna?
-Hmm, wysoko, ponad chmurami w niebie
-Aha.
   To jednak niebo istnieje, jest Bóg i są aniołowie.
-Opowiesz mi o was?
-To długa historia, ale mamy czas. -powiedziała,a później zaczęła mówić -Aniołowie w raju dzielili się na oddanych Bogu i na oddanych Lucyferowi. Ja na początku byłam pod rozkazami Lucyfera, ślepo podążałam z nim, pragnęłam być taka jak on. Nie wiem co mnie wtedy skusiło by podążać za ciemnością. Na początku był dla mnie wielkim wzorcem. Nie wiem dlaczego byłam taka głupia. Poznałam później Jacka, który nawrócił się z ścieżki wojennej Lucyfera i dołączył do Boga. Pomógł mi uciec od niego. Opowiedział mi o życiu w światłości. Na początku kryliśmy się w raju, tam każde drzwi prowadziły do magicznych krain. Byliśmy razem, nierozłączni przyjaciele i stróże ludzi. Gdy zaczęła się wojna byłam przeciw Lucyferowi byłam razem z Bogiem, broniłam raju, lecz Lucyfer był silniejszy od nas wszystkich. Bóg zobaczył co on robił i co próbował zdziałać więc wygnał go z raju do piekieł razem z jego sługami. Bóg wiedział, że będzie i wiele więc powstań przeciwko jemu, więc wszystkie anioły wygnał z raju i stworzył im inny świat, na którym żyjemy. Przewodzi nam starszyzna, czyli byli oddani  zwierzchnicy Boga. Wszystkim aniołom dali ludzi do obrony. Każdy musi go pilnować i nie pozwolić by ktoś go zabił. Bo jeśli człowiek, którego bronimy zostanie zabity, popełni samobójstwo lub zejdzie na złą ścieszke to będzie tylko nasza wina i musimy to wszystko odpokutować tyle czasy ile osoba ,którą broniliśmy miała lat. Raz, w XVII wieku, zginął mężczyzna, miałam go bronić przez złem i ludźmi, ale on został zamordowany. Byłam zamknięta przez 25 lat, w krainie śmierci. Widziałam tam tylko ciemne duszę zmarłych ludzi. Moje poczucie winy nie pozwalało mi funkcjonować. Gdy starszyzna mnie wypuściła, nigdy nie byłam taka jak wcześniej Nie miałam siły, aż dostałam nowy przydział, wtedy wiedziałam już co znaczy prawdziwa lolajnośc. Odzyskałam stracone siły, Poczucie strachu i winy minęło. Została tylko radość. Juź więcej razy nikt nie zginął przez moją nie uwagę. Mam nadzieje, że nigdy nie będę musiała zejść do krainy śmierci- Indigo przewała Fleur zauważyła łzy w jej oczach, jakby nadane rany posypała szczypiącą sól.
  Chciała ja jakoś pocieszyć przytulić. Wiedziała jednak, że nie powinna tego zrobić anielica sama rozwiążę swoje wewnętrzne krzywdy i cierpienie. Patrząc na nią, czuła współczucie, Indigo musiała wiele przejść będąc zamknięta przez 25 lat w krainie śmierci.
   Dotknęła jej ramienia, Indigo od razu jakby się ucieszyła. Podniosła oczy do góry i spojrzało w okno, a po chwili z jej pleców wyrosły duże białe skrzydła. Wyglądała w nich tak zwyczajnie, jakby nigdy się z nimi nie rozstawała.
-Piękne- wyszeptała jej Fleur dotykając piór. Były gładkie w dotyku, od razu w oczach zobaczyła swoje życie w przeszłości; urodziny Blair, razem świętują jej 13 rok na ziemi, później zobaczyła rodziców świętujących swoją rocznice ślubu, Fleur spoglądała na nich ukradkiem przez szparę w drzwiach. Wyglądali na takich szczęśliwych. Następnie zobaczyła Matta i jej pierwszy pocałunek z nim bardzo go kiedyś kochała, ale było to 2 lata temu i rany po zerwaniu zagoiły się. Później zobaczyła imprezę Halloween i Jacka.
-Co to było?- spytała zdziwiona Fleur dysząc przed Indigo.
-Skrzydła anioła, pokazują nasze najpiękniejsze chwilę.- odpowiedziała
-To coś niesamowitego.
  Po chwili jej księżycowy naszyjnik zawieszony, na szyi zaczął świecić jaskrawym światłem. Nie wiedziała co się dzieje, ale widząc minę Indigo wiedziała, że to nic dobrego.
-Otwórz okno, a następnie złap się z mojej szyi z przodu.- powiedziała Indigo,a Fleur wykonała zadanie. -Oni tu przyśli.
-Co! A co z moją mamą. Jeśli tu przyjdzie i zasta ich.- krzyknęła Fleur
-Nie martw się nic się jej nie stanie. -powiedziała uspakajając
-Nie mogę na to pozwolić, przecież mam mój naszyjnik a on mnie obroni.- powiedziała Fleur choć nie była tego pewna.
-Jeśli jest ich więcej to nic im nie zrobisz, a ja sobie też sama nie poradzę. Polecimy do pracy twojej mamy i namówimy żeby nie przychodziła do domu.- Fleur przystała na to, złapała się jej szyi i wyleciały w niebo. Po chwili do jej pokoju weszły ciemne istoty, warknęła i spojrzały na niebo gdzie widać było dolatującą anielice. 

9 komentarzy:

  1. Fajny blog i ciekawie piszesz. Opowiadanie, wciągające. Pisz dalej;>

    Zapraszam!:>
    http://never-say-never4.blogspot.com/
    http://deramsofmylifee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciągające :)Tak jak zawsze, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) Uwielbiam historie o aniołach, odkąd przeczytałam sagę "Szeptem". Czekam na nową część :)
    Może wreszcie będą razem? Fleur i Jack :)

    U mnie pojawił się nowy rozdział, a z nim kolejne emocje :) Wpadnij.
    http://my-fantasy-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. świetny blog.

    Lubisz pisac lub dostawać listy czy pocztówki ? Jeśli tak to zapraszam do mnie ! http://is-charlie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Astrid, co się stało ? Czemu nie ma kolejnych rozdziałów ? :c Wracaj szybko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Yay! Świetny blog, naprawdę!
    Nie raz tutaj jeszcze wpadnę i czekam na kolejny post! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam za spam ale :
    Zostałaś nominowana do Liebster Award na moim blogu. Wejdź na niego by uzyskać więcej informacji.
    http://dark--fate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Award!
    Po szczegóły zapraszam na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) Nominowałam Cię do Liebster Award. Wpadnij do mnie po szczegółowe informacje.
    Dodałam też nowy rozdział :)
    Zapraszam na http://my-fantasy-book.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń